Długo mnie nie było.... wybaczcie, ale praca nad przedstawieniem "Piotruś Pan" tak mnie pochłonęła, że zapomniałam o realnym świecie. Ale za to razem z moimi uczniami przeżyłam cudowne chwile w Nibylandii...
Wraz z Kołem Teatralnym dla klas II i III wystawiliśmy dwa spektakle dla społeczności naszej szkoły.
| scena już czeka na małych aktorów... |
Scenariusz powstał na podstawie dwóch książek: "Piotruś Pan i Wendy" i "Przygody Piotrusia Pana" (autor: James Matthew Barrie).
Cóż mogę napisać? Przyznam szczerze, że było to ogromne przedsięwzięcie, nie ze względu na efekt finalny (choć ten był wspaniały), ale na pracę dzieciaków włożoną w przedstawienie. Scenariusz był bardzo elastyczny i dzieci same zmieniały role, wymyślały scenografię i, ku mojemu zdziwieniu, nawet na występie dostosowywały tekst do sytuacji. Moje małe urwisy zaangażowały się na 200%. Dla każdego napisałam rolę dostosowaną do jego możliwości, ale podczas prób, dzieci otwierały się i niektóre odważyły się nawet poprosić o więcej tekstu do nauczenia. Cudownie było obserwować ich grę..., choć trzeba przyznać szczerze, że same próby były ogromnie wyczerpujące... i fizycznie i psychicznie, bo opanowanie 30 dzieciaków to wyczyn na miarę Oskara! Ilość wróżek i elfów zmieniała się z próby na próbę, piraci dezerterowali systematycznie z zajęć, a scena batalistyczna przenosiła się często na rożne piętra szkoły, bo piraci gonili chłopców nie na scenie a po korytarzach! Ale bawiliśmy się fenomenalnie!!! I to się liczy... Nic tak nie rozwija, jak kreatywność i elastyczność...
| cudnie tańczyły |
| statek Kapitana Haka |
Nie było łatwo, ale wszystko staję się nieważne, gdy widzisz uśmiech dziecka... Temperamenty dzieci są różne, dzieci nic nie udaja i są szczere na scenie..., lubię uczyć się od nich prostoty... Wiem, że dla tego konkretnego dziecka samo wyjście na scenę było już ogromnym sukcesem. Nic nie jest w stanie przyćmić jego uśmiechu i dumy, gdy przeczytało swoje zdanie i zeszło z wymalowanym na twarzy poczuciem zwycięstwa!!!! Dla mnie to jest największy sukces... Być może jestem inna, ale dla mnie bardziej liczy się zaangażowanie i praca dziecka, zabawa na scenie i frajda z tworzenia czegoś, o czym dzieci marzyły, niż IDEALNE przedstawienie.
Janusz Korczak mawiał: "Gdy uśmiecha się dziecko, uśmiecha się cały świat". Byłam zmęczona, czasem niepotrzebnie może zła na znieczulicę niektórych koleżanek... Cóż... Jak mawiał klasyk: zawsze są "plusy dodatnie i plusy ujemne..." A ja swój temperament też mam niezły ;) Ale uśmiechy dzieci, dla których to robię, spowodowały, że mój świat się do dziś śmieje... One są tego warte :) Wierzę w to, że najważniejszy jest uśmiech dziecka... To jest najistotniejsze... Jak powiedział Dzwoneczek: "elfy i wróżki powstały ze śmiechu dziecka"... Dziękuje tym, którzy też w to wierzą i wspierają... Muszę tylko popracować nad lepszą komunikacją i asertywnością... Ale z przedstawienia na przedstawienie idzie mi lepiej ;)
| Piotruś Pan, Wendy i Dzwoneczek lecą do Nibylandii... |
Dziękuję zatem Pani Dyrektor i WSZYSTKIM nauczycielkom i nauczycielom
zaangażowanym w to przedstawienie.
Zwłaszcza Gosi, Hani, Ani, Ani i praktykantce Ani... Bez Was ostatniego dnia nie dałabym rady!
Kocham szkołę i pracę z dziećmi :) :) :) :)
Specjalne podziękowania również dla... K.S. - za wsparcie i telefon odnośnie scenografii, który podniósł mnie na duchu ;)
A w nowym roku szkolnym planujemy wystawić "Alicję w Krainie Czarów"!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz