Beata Pawlikowska "Śniadania świata"

25.03.2018r.




Wczoraj (sobota) byłam w pracy - konkurs matematyczny... Obiecałam sobie, że jeśli czekając na moją uczennicę ocenię wszystkie sprawdziany, żeby mieć raz wreszcie wolną niedzielę, to kupię sobie jakąś książkę. No i wróciłam z 3 książkami o... jedzeniu... Pół nocy czytałam, a dziś od rana gotuję...





Na pierwszy ogień poszła książka Beaty Pawlikowskiej. Przepięknie wydana, pełna kolorowych zdjęć, wspaniałych przepisów i tak smakowitych potraw, że czytając ją, byłam coraz bardziej głodna...  Nad ranem wreszcie postanowiłam zajrzeć do kuchni! I tu winna jestem pewne wyjaśnienie - przez ten rok nieobecności na blogu, powoli przeszłam na weganizm.  Bez ideologicznego zacięcia, więc zdarza mi się ze spokojem zjeść coś normalnego, zwłaszcza, gdy jestem u znajomych.  Przeprowadziłam się też i teraz mam większą kuchnię, z prawdziwym oknem! Jesienią sporo chorowałam i postanowiłam całkowicie zmienić podejście do jedzenia. Zainspirowała mnie własnie pani Beata... Zaczęłam od kuchni - w pewien sierpniowy dzień, zrobiłam porządek w szafkach i pozbyłam się przetworzonego, śmieciowego jedzenia. Sam proces przestawiania się na kuchnię wegańską trwał 2-3 miesiące, bo o ile nie miałam problemów z rezygnacją z mięsa, o tyle wyrzeczenie się moich ukochanych serów, było już dużym wyzwaniem.  Nawet dziś, od czasu do czasu, pozwalam sobie na kawałek sera pleśniowego - nie mam z tym problemów... 





Mój dzisiejszy obiad - własnoręcznie zrobione razowe tortille,
kasza quinoa z warzywami i yerba mate...



Zaczęłam zatem eksperymentować w kuchni - wiedzieliście, że można upiec nawet ciasto drożdżowe bez jajek, masła i mleka?  Poświęciłam więcej uwagi na obserwacje swojego organizmu, wcześniej chodzę spać (to też jest wyzwanie - i to każdego wieczoru). Mnóstwo czytam na temat zdrowego stylu życia,  a już wisienką na torcie był moment, gdy tuż obok mnie otworzono sklep eko...











zdrowa i pełnowartościowa owsianka z owocami i napar z imbiru z cytryną

Książka "Śniadania świata" wpisała się doskonale w moją nową koncepcję jedzenia. Dzięki Beacie Pilikowskiej zaczęłam  jeść ciepłe śniadania. Często jest to zupa z soczewicy z warzywami lub z ryżem. Do pracy zabieram samodzielnie zrobioną owsiankę z owocami. A w lodówce mam zawsze warzywne curry...  Wracając do śniadań - pani Beata opisuje potrawy z najdalszych i najbardziej egzotycznych zakątków świata. No i powtarza się jedna myśl - nasze europejskie podejście do jedzenia jest koszmarne. Jedząc śmieciowo tracimy wiele wartości, siły, zdrowia, ale i też smaków, zapachów i piękna.  A zdrowe jedzenie jest  piękne i cudownie smaczne...






Zostawiam Was zatem z głodem, a sama wracam do kuchni...



Polecam
Anna M.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Belfer na wakacjach :)

3 lipca 2022 r.  _______________________________________________ Postanowiłam zreanimować starego bloga czytelniczego i tchnąć w niego troch...