29.03.2015r.
________________________________________________________

"Kiedy wróciłem do lektury, naszła mnie myśl, że byłem tam właśnie z powodu czytania. Dlatego zacząłem się wspinać. Czytanie sprawie, że przenosimy się gdzieś poza granice czasu i przestrzeni. Czytanie uwalnia nas od ograniczeń układów społecznych, pozwala nam się z nich wyswobodzić. Kogokolwiek spotkamy na stronach czytanej książki, w jakiekolwiek życie się pośrednio wcielamy - to wszystko głęboko nas dotyka. Czytanie bawi, zmienia nasze postrzeganie świata, otwiera oczy, ukazuje całkowicie inną koncepcje życia i jego wartości. Książki to poszukiwana przez wielu recepta na nieśmiertelność. Pozostawione dla przyszłych pokoleń myśli i słowa wciąż są słyszane zza grobu, gotowe, by wskrzesić czyjąś pamięć" (s. 178)
Lubię czytać o górach, choć jak już wielokrotnie podkreślałam, tylko kilkakrotnie widziałam góry, nigdy się nie wspinałam, a na Kasprowy wjechałam kolejką jak rasowa turystka z miasta... Joe Simpson pisze o pasji i miłości do gór, która zawładnęła jego całym życiem nie pozostawiając miejsca na nic innego. Jego wspinanie zaczęło się od czytania, a główną inspiracją była książka "Biały Pająk" Heinricha Harrera. Opowiadała ona o wyjątkowej górze, historii jej zdobywania, sukcesach młodych alpinistów i niezliczonych dramatach na lodowych polach gdzieś wysoko w Alpach. Joe od dzieciństwa marzył, by pewnego dnia zdobyć Eiger - górę, która rozpalała serca wielu przed nim i wielu po nim. Tyleż samo młodych żyć też odebrała. Kiedy przeczytałam "Zew ciszy" wróciły wspomnienia o .. bieganiu. Od wczesnego dzieciństwa oglądałam wszystkie relacje telewizyjne z biegów, czytałam książki, oglądałam filmy. Zawsze bardzo dużo ważyłam (takie geny), ale schudłam ponad 40 kg i zaczęłam biegać. Była to moja pasja - wstawać o świcie, wymykać się z domu i biec przed siebie kilkanaście kilometrów. Kochałam czuć zmęczenie, ból mięśni, które z każdym kolejnym upartym krokiem mijały dając satysfakcję, radość i niesamowitą energię na cały dzień. Pamiętam mój bieg na Kopiec Kościuszki, wałami Wisły, biegałam wokół jezior w Angers, truchtałam po łagodnych pagórkach u podnóża Pirenejów. Byłam szczęśliwa.... a potem przyszło życie, praca na trzy etaty, rachunki i zaległe kredyty. Włożyłam zatem moje buty biegowe do kartonu i schowałam głęboko w szafie powoli tracąc jedno z marzeń - maraton. Przybyło mi lat, zmartwień i kilogramów, dlatego książka Joe Simpsona była dla mnie bolesnym wstrząsem. To zapis miłości do życia, pasji i walki ze sobą, z przeciwnościami. To również intymna spowiedź człowieka, któremu jego miłość i pasja zabrały najbliższych. Każdego roku bowiem ginie ktoś w górach, każde wspomnienie naznaczone jest śmiercią, a każdy szczyt domaga się ofiary...
"Robiliśmy to tylko z jednego powodu - z miłości. Nie filozofowaliśmy w trakcie podchodzenia na lodospadach. Ani nie zastanawialiśmy się nad największymi tajemnicami życia, gdy wokół szalała burza. Czerpaliśmy z tej przygody całą możliwą radość. I o to w tych chodziło. To była bardzo prosta gra. Graliśmy w nią, bo wydawała się najlepszym sposobem na życie. (...) Góry fascynowały nas od zawsze. Zniewoliły nas i dlatego tam jeździliśmy. Może to właśnie cały czas próbowały osiągnąć - gać na niebezpiecznym poziomie po to, aby za wszelką cenę uniknąć nudy". (s.63)
Joe Simpson pisze o miłości, która powoli go zabijała. Góry z jednej strony nieustannie go wołały, ale z drugiej zabrały wszystkich, których kiedykolwiek szanował, kochał, czy podziwiał. Góry go też przerażały, ale wspinał się na nie, walczył o powrót do sprawności nawet po znanych chyba wszystkim upadku do szczeliny, co opisał w "Dotknięciu pustki". Nawet po kilkunastu operacjach i kilku latach chodzenia o kulach, nie przestawał myśleć o wspinaniu, pokonał własne ograniczenia i znów mógł wbijać czekan i związać się liną.... Jednak góry nie pozwoliły zapomnieć o cenie, jaką trzeba zapłacić za zdobycie szczytu. Prawie na każdej stronie książki jest ślad czyjegoś życia pozostawionego na zawsze w lodzie, gdzieś na grani, w szczelinie lub zwyczajnie w lodowej pustce. Ta bolesna rzeczywistość sprawiła, że Joe podjął dramatyczną decyzję o porzuceniu wspinaczki. Nie chciał żegnać kolejnych przyjaciół...
"Dla mnie to była pasja, coś, co mocno kochałem, a jednak tak mocno mnie zawiodła, zraniła i zabiła wielu przyjaciół. Długo nie potrafiłem zrozumieć tego konfliktu pomiędzy pasją a śmiercią" (s.50)
Gdy zdawało się, że wyjaśnił sobie wszystkie powody swojej decyzji, pogodził się ze sobą, zaczął szukać innego sposobu na życie, zadzwonił do niego dawny przyjaciel ze szlaku i powiedział tylko jedno słowo "Eiger".
![]() |
| północna ściana "Góry Mordercy" |
"Przez większość dwudziestego stulecia była symbolem ekstremalnego alpinizmu i nadal wywołuje strach i szacunek wśród młodych alpinistów. To miejsce potrzaskanej skały i pól lodowych. W walce ze ścianą Eigeru zginęło do tej pory sześćdziesięciu wspinaczy. Jej historia pełna jest ponurych tragedii rozgrywanych na oczach niczego nierozumiejących widzów. Każdy może zobaczyć jak tam umierasz. (...) Podczas gdy łąki poniżej pławią się w słońcu, na gorze szaleją dzikie burze. O odległości godzinnego spaceru od zbocza turyści gromadą się na tarasach hoteli i przez lornetki z chorą fascynacją obserwują spektakl życia i śmierci, który rozgrywa się na ścianie ponad nimi. Eiger dobrze zapracował sobie na reputacje mordercy" (s.125)
I tu zaczyna się prawdziwa opowieść... Joe idzie śladami swojego bohatera z dzieciństwa Tonny'ego Kurtz'a. Opisuje jego odwagę, siłę i dramat, który rozgrywał się na Eigerze w latach trzydziestych. Opowieści z dalekiej przeszłości przeplatane są współczesnymi opisami zmagań z górą, która nawet podczas wyprawy Joe zabiera na zawsze kolejnych alpinistów... Podczas lektury wielokrotnie odkładałam książkę, szukałam dodatkowych informacji w internecie, przeglądałam zdjęcia, śledziłam serwisy wspinaczkowe, a nawet słuchałam opowiadań samego Joe Simpsona zamieszczane na YouTube. Widziałam też film zrealizowany na motywach książki, w którym Joe opowiada o dramacie Tonny'ego i o swoich zmaganiach z górą... Polecam...
Kolejna książka i osoba, które powoli wyrywają mnie z prozy życia ku dawnym pasjom i marzeniom... Może już pora wyjąć z szafy stare buty do biegania....???
Anna M.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz